Dwa najważniejsze dni Twojego życia
„Dwa najważniejsze dni w Twoim życiu to dzień w którym się urodziłeś i dzień w którym zrozumiałeś po co.” – Mark Twain
Te słowa utkwiły mi w głowie, kłębią się w niej i skłaniają do przemyśleń. W zasadzie rozgryzam je już dobry tydzień, rozkładam na części i trawię. Jakie przemyślenia pojawiły się w mojej głowie?
Nie mogło być inaczej, jako osoba z kręgu medycznego, położna przygotowująca pary do porodu i rodzicielstwa w domowej szkole rodzenia oraz mama - od razu skierowałam moje myśli do momentu porodu.
Jednak trochę z innej strony 😉 – oczami noworodka.
Tej maluczkiej, bezbronnej istoty, która przez 9 miesięcy żyła błogo w cieplutkim domku zwanym Mamą. Było tam przyjemnie, panował półmrok, nie było lęku i bólu. Maluch popijał płyn owodniowy, ssał kciuk kiedy miał ochotę. Tlen i „bufet” 24 godziny na dobę dostarczane przez pępowinę. Kroki Mamy miło kołysały je do snu– wspaniałe życie, raj na Ziemi😉
Gdy przychodzi dzień porodu pamiętamy o wielu rzeczach: o torbie do szpitala, dokumentach, włączeniu aplikacji do liczenia skurczów i ładowarce do telefonu. Czy jednak pamiętamy w tym wszystkim o dziecku czy skupiamy się na sobie? Wiadomo, że trochę musimy 😉 Poród dla nas jako kobiet jest ogromnym wyzwaniem, ogromnym wysiłkiem, ale nie zapominajmy, że dla dziecka również. Ma długą drogę do przejścia. I naprawdę trudną. Warto odpowiednio się przygotować, by wiedzieć jak pomóc sobie – ale przede wszystkim jemu.
Chodzi tu o wiele aspektów, zarówno psychicznych jak i fizycznych. Zastanów się co siedzi w Twojej głowie, czy nic Cię nie blokuje, czego pragniesz, a czego nie. Naucz się jak oddychać, by dotlenić dziecko, naucz się relaksować. Poznaj swoje ciało. Zapisz się na pilates, jogę, do szkoły rodzenia, a jeśli czujesz, że z czymś sobie nie radzisz psychicznie – udaj się do psychologa, to nie wstyd.
Myśląc o momencie narodzin, przypomina mi się książka, którą czytałam będąc w pierwszej ciąży „Narodziny bez przemocy” F. Leboyer’a. Totalnie zmienia myślenie o porodzie. Uważam, że to obowiązkowa lektura dla każdej pary spodziewającej się dziecka. Mój mąż również ją wtedy przeczytał. Mieliśmy sporo rozmów na ten temat. Książka obudziła w nim wiele empatii dla naszej Córki, która za chwilę miała zmienić to błogie otoczenie na zupełnie Nowy Świat.
Świat na który przyjdzie naga, mokra, bezbronna, będzie jej zimno. Będzie musiała nauczyć się wielu rzeczy. Termoregulacja - to trudne. Oddech – nigdy wcześniej nie musiała tego robić. Dotychczas żyła w półmroku, nagle światło nieznośnie będzie razić ją w oczy. Stłumione dźwięki staną się dobrze słyszalne, głośne. Obce głosy, obcy ludzie.
Chwała Bogu za kontakt „skóra do skóry”.
Maleństwo tuli się do Mamy, słyszy bicie jej serca, którego dźwięk przecież tak dobrze zna. Słyszy jej głos, teraz wyraźnie. Jej brodawki pachną płynem owodniowym, znajomy zapach. Ciepło maminej skóry ogrzewa. Już jest dobrze. Można odpocząć. Można się poznawać. Można wypróbować umiejętność ssania, tak ochoczo trenowaną dotychczas na kciuku.
Nic więc dziwnego, że my jako rodzice, chcemy ułatwić mu te wszystkie pierwsze razy.
Każdy będzie miał na to swój własny sposób.
Jedni wybiorą poród w szpitalu, w którym to stały dostęp do specjalistycznego sprzętu medycznego dla noworodka itd. da im poczucie bezpieczeństwa.
Inni zaś zdecydują się na to, aby ich dziecko urodziło się w domu. By powitać Malca w miejscu, w którym będzie mieszkać, dorastać. Gdzie czują się swobodnie, są u siebie. Gdzie kontakt „skóra do skóry” będzie trwać dłużej niż standardowe 2 godziny, jeśli tego zechcą.
My jako ludzie różnimy się od siebie, poglądami również. Nie chcę tu pisać, że coś jest lepsze, a coś gorsze. To nie ranking.
Może być tylko coś nieodpowiednie DLA NAS. Warto wsłuchać się w siebie i swoje potrzeby. Nie ważne czy jesteśmy zwolennikami porodu w domu, w szpitalu czy z delfinami 😉
Ważne, że mamy wybór. Od niedawna również w naszym województwie. Bydgoszcz. To tu znalazły się położne(<3), które przyjęły pierwszy w naszej okolicy poród w domu. Przede wszystkim jednak raduje mnie fakt, że znalazła się kobieta, która wsłuchała się w potrzeby swoje, partnera i swojego dziecka. Zrobiła co mogła, aby zrealizować to pragnienie.
Marzy mi się, aby szkoły rodzenia na całym świecie uczyły nas wsłuchiwać się w siebie.
Dlatego też m.in. stworzyłam to miejsce.
Gdzie, jak nie u siebie w domu, najlepiej przygotujecie się do porodu i rodzicielstwa? To przecież tam właśnie będziecie przewijać swoje dziecko, kąpać, karmić, kołysać do snu i tulić, gdy mu ciężko.
„Dwa najważniejsze dni w Twoim życiu to dzień w którym się urodziłeś i dzień w którym zrozumiałeś po co.” – Mark Twain
Co zatem z dniem, w którym zrozumiałeś po co się urodziłeś ?
Dla mnie jest to ten sam dzień, narodzin. Ale nie moich, a mojego pierwszego dziecka.
Zrozumiałam po co tu jestem. Żeby dawać życie takim małym istotkom. Mój trud miał sens. Te małe oczy, które ledwo widząc wpatrują się w Ciebie jak w obrazek.
Z każdym porodem rodzę się na nowo. Najpierw jako Matka w ogóle. Za drugim razem jako Matka Dwójki. Zdobywam nowe „levele” rodzicielstwa. I chcę się dzielić tymi doświadczeniami. Nie zawsze jest łatwo, ale zawsze warto.
Czy słyszałeś kiedyś stwierdzenie, że dzień porodu to dzień narodzin Twojego dziecka, ale też narodzin Ciebie jako Mamy/jako Taty ? Twoich rodziców jako Babci i Dziadka ? Twojego rodzeństwa jako Cioci i Wujków? To ważny dzień dla wszystkich.
Analiza cytatu wyłoniła zatem stwierdzenie w moim umyśle, że dzień porodu to najważniejszy dzień w życiu naszego dziecka. Myślę zatem, że warto się na niego porządnie przygotować, choćby z tego powodu 😉 Jasne – można liczyć, że jakoś to będzie.
JAKOŚ na pewno 😉
Pamiętajcie : my kobiety mamy tę moc 😉
A Wy mężczyźni macie moc nas w tym wspierać 😉
Wasza położna Daria